Hey Joe – niesamowite solo na skrzypcach

Ostatnio znowu przerzuciłem się na bluesa. Zacząłem wyszukiwać różnych artystów, którzy mogliby mnie mocno czymś zaskoczyć. Otis Taylor jest jednym z takich artystów, który nie tylko spełnił moje oczekiwania, ale również je przerósł. Podczas tworzenia materiałów na swojego albumy wziął na warsztat m.in. legendarny kawałek Hey Joe, który zyskał potężną popularność w wersji Jimi Hendrixa. W sieci krążą różne wersje coveru Taylora, wszystkie zabarwione bluesowym klimatem.

Video, które zamieszczam niżej ma dodatkowy smaczek. Od 5:17 do 7:01 można podziwiać niesamowite solo na skrzypcach. Przyznam, że pierwszy spotkałem się z tak zaciętym wykonem na takim instrumencie w bluesowo-rockowym utworze. Szacunek dla tej pani!

Opublikowano Warte przesłuchania | Otagowano , , , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Minuta ciszy

Postanowiłem uczcić minutą ciszy dzisiejszą tragedię, jaką było wygranie 3 edycji Mam Talent przez Magdę Welc. Nie wiem tylko czy płakać nad ciemnym narodem za to, że kompletnie nie zna się na muzyce czy za to, że oddał na tę bidulkę głosy dając się omamić tvn-owskiej machinie manipulacji.

To się po prostu w pale nie mieści, że program, który ma wyłaniać talenty (wcale nie przeszkadza mi to, że w finale było 8 śpiewaków na 10 wolnych miejsc) wygrywa dziewczynka, która nie potrafi udźwignąć swojego repertuaru. Zaraz zaraz. Swojego? Nie, bo przecież od czego jest mamusia, która niszczy i zabiera córeczce dzieciństwo zmuszając ją do występów, niesamowitego stresu i do … budowania domu. Wystarczy na nią popatrzeć. Robot. Sztuczny uśmiech. Sztuczne wypowiedzi. Ma 11 lat, a w jej wypowiedziach wyraźnie słychać pijarowski bełkot, którego w połowie nie rozumie. Tak samo jak nie rozumie piosenek, które wykonuje.

Pomijając już fakt, że jest zniszczona przez mamusię.. Staram się być obiektywnym obserwatorem i słuchaczem, ale jakbym nie podchodził do jej śpiewu, to nie dostrzegam u niej talentu. Bo co to za talent zaśpiewać z ogromnym fałszem? Trzeba być naprawdę głuchym, żeby nie zauważyć braków w jej śpiewie. A podczas dzisiejszego występu momentami wykręcało uszy. Repertuar pani Geppert dostał dziś w nos nie tylko przysłowiowego prztyczka, ale też śmierdzącego, niesmacznego bąka. A członkom jury albo nadepnął słoń na uszy albo po prostu nie mieli serca (i znowu to granie na emocjach przez biedne dziecko) powiedzieć jej, że nie potrafi śpiewać. I pomyśleć, że moja kuzynka zjada taką Magdę na śniadanie.

Jeszcze kwestia nagrody „pocieszenia” ufundowanej przez firmę Apart… Po pierwsze – nagroda z dupy, po drugie – nie miała nic wspólnego z wyborem talentu, po trzecie – jak już koniecznie miała to być ładna dziewczyna do reklamowania produktów to mogli wybrać Anię – tancerkę, a nie Jeszkę, która ma bary jak rolnik codziennie przerzucający gnój w oborze.

Żal mi Piotrka Lisieckiego. Chłopak z niezwykłą barwą głosu został niesamowicie wydymany przez tvn, zresztą tak samo Bednarek. Nie wiem po co w ogóle zostali wyczytani na środek. Tylko brakowało żeby Prokop i Hołownia chórem zaświergotali „panowie, ale was wyruchaliśmy!”.

Dla mnie jest 2 zwycięzców tej edycji. Na drugim miejscu – Me Myself & I. Ekipa kompletna, mająca świetny pomysł na siebie, podchodząca do sprawy bardzo profesjonalnie, coraz lepsza z występu na występ. To co zrobili z Mazurkiem F-dur Chopina przechodzi wszelkie pojęcie. Pełna harmonia głosów. Mistrzostwo. Majstersztyk. Masterpiece. Brawo!

Na pierwszym miejscu – Gienek Loska. Facet, który ma w głębokim poważaniu kontrakty z komercyjną stacją TVN-u zdobył nie tylko moje serce, ale również wielu innych widzów. Co prawda przeszedł casting, ale do półfinału nie poszedł, nie chcąc plątać się w śmieszne telewizyjne kontrakty. Postawa prawdziwego bluesmana, który nie zhańbi się byle reklamą proszku do pieczenia czy występami w beznadziejnych programach pokroju „Dzień dobry TVN”. Nie potrzebował występów z cyklu „Live”, żeby się wypromować. Niesamowity gość. Genialny wokal. Można pokusić się o stwierdzenie, że w końcu znalazł się w Polsce artysta, który dopełnia świętą trójcę: Niemen – Riedel – Loska.

Bo prawdziwy talent obroni się sam.

 

Opublikowano Artykuły | Otagowano , , , , , , , , , , , , , , , , , | 2 Komentarze

Co w roku 2011? Cz. 1

Mam nadzieję, że tym cyklem usystematyzuję pracę nad blogiem. Postaram się sukcesywnie dodawać ciekawsze zapowiedzi na przyszły rok, a dzięki temu za jakiś czas łatwiej mi będzie wyselekcjonować materiały do zrecenzowania.

W prawdzie do końca roku 2010 pozostał jeszcze nieco ponad miesiąc, ale już doszły do mnie słuchy, że w roku 2011 światło dzienne ujrzą wyczekiwane przez fanów 3 premiery.

Swój drugi studyjny solowy album zapowiedział Slash. Cieszy mnie to niezmiernie, bo pierwszym albumem  były gitarzysta Guns N’Roses pokazał, że swoim graniem potrafi jeszcze dać swoim fanom wiele radości. (Link do źródła w obrazku)

Ptaszki ćwierkają o reaktywacji Queens of the Stone Age. Popularna QotSA już pracuje nad nowym materiałem. A wszystko dzięki temu, że ten pan:

postanowił spiąć pośladki i wydać wreszcie nowy materiał. Co więcej! Josh Homme jest na tyle kreatywnym i pracowitym gościem, że równolegle chce powrócić z drugim albumem studyjnym supergrupy Them Crooked Vultures. Premiera miała być w tym roku… jak widać terminy troszeczkę się poprzesuwały. Do pełni szczęścia brakuje, aby rudzielec  wrócił do chłopaków z Kyussa. Niestety, takie rzeczy tylko w erze…

Trzy zapowiedzi na przyszły rok, a już nie mogę doczekać się premier 😉

Opublikowano Zapowiedzi | Otagowano , , , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Republika – Biała Flaga (piano cover)

W repertuarze Viktoriyi Yermolyevej – popularnej w światku YouTube pianistki wykonującej rockowo-metalowe utwory (ponad 370 interpretacji!!!) – znalazł się polski akcent. Z okazji przyjazdu na koncert do Poznania Vika zaaranżowała jeden z najważniejszych utworów polskiej sceny rocka. Wszak Biała Flaga Republiki nie bez powodu znajduje się w czołówkach najróżniejszych rankingów. Piosenka legenda teraz w nowym, świeżym, dynamicznym i powalającym wykonaniu zawziętej pianistki:

Link podesłał mój dobry kumpel maviozo 😉

Opublikowano Warte przesłuchania | Otagowano , , , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Zapal Świeczkę…

… za tych, których zabrał los.

Powyższy obrazek jest odnośnikiem do jedynej słusznej na dzisiejszy dzień piosenki pt. Zapal Świeczkę z rep. zespołu Dżem. Wersja akustyczna z koncertu w katowickim Spodku z 3 X 2009 r. Śpiewa Maciej Balcar.

Opublikowano Warte przesłuchania | Otagowano , , , | Dodaj komentarz

Feeling Good

Wersja Michaela Buble. Dawno nie słyszałem tak dobrego swingu.

Opublikowano Warte przesłuchania | Otagowano , , , | 1 komentarz

Santana – Guitar Heaven: The Greatest Guitar Classics of All Time – recenzja

O coverowaniu można by napisać kilka książek. Zjawisko to zagnieździło się we współczesnej muzyce do tego stopnia, że coraz częściej można zobaczyć na półkach sklepowych albumy znanych wykonawców, którzy postanowili zmierzyć się z dorobkiem innych zasłużonych artystów. Nie inaczej zrobił Carlos Santana. Meksykański wirtuoz gitary wziął w swoje ręce 14 piosenek – klasyków, którym nadał nowe brzmienie. Czy udane? Na pewno nie eksperymentował tak zaciekle jak to na naszym podwórku niedawno zrobili chłopaki z Acid Drinkers.

Gdy po raz pierwszy zobaczyłem tracklistę albumu Guitar Heaven: The Greatest Guitar Classics of All Time moje obawy skierowały się w stronę santanowskiego stylu, czyli świetnej gitary solowej otoczonej aranżacją latina rock z dodatkiem popu, który mógłby zaszkodzić klasykom rocka. Nic bardziej mylnego. Santana pozytywnie zaskakuje i latynoskie brzmienia przenosi na dalszy plan. Oczywiście, są one słyszalne, niekiedy mocniej, niekiedy słabiej, ale nie zniechęcają tak jak to było chociażby na albumie All That I Am – po prostu są w odpowiednim momencie z odpowiednią siłą dźwięku.

Co więcej, Guitar Heaven zaczyna się od potężnego uderzenia. Whole Lotta Love z repertuaru Led Zeppelin to jeden z najjaśniejszych punktów albumu. Brzmienie gitar powala i autentycznie zostawia w tyle gitary Zeppelinów. W roli wokalisty Chris Cornell, który idealnie dopełnia gitarę Santany. Jednym słowem – rewelacja! Żeby było jeszcze ciekawiej – zdecydowana większość kawałków na tym albumie jest nagrana w takiej konwencji, czyli power, moc, uderzenie i powalająca solówka. Niemożliwe? A jednak. Santana znowu zaskakuje, a brawurowe wykonanie Sunshine of Your Love z rep. Cream i Claptona gwarantuje zbieranie szczęki z podłogi.

Na Guitar Heaven jest też kilka zwolnień akcji. Tutaj prym wiodą znany już od kilkunastu dni singiel While My Guitar Gently Weeps z rep. The Beatles oraz Little Wing z rep. Jimi Hendrixa. Są to kapitalne „kołysanki” okraszone niezwykłymi solówkami Santany i wspaniałymi wokalami, odpowiednio India Arie i Joe Cockera. Ten ostatni zadbał o swój charakterystyczny przepity głos i nie omieszkał wydać powalającej próby okrzyku. Kto zna Cockera, ten wie o co chodzi.

Wyżej wymienione 4 tytuły to wizytówki Guitar Heaven. Robią największe wrażenie z całej czternastki coverów, co nie zmienia faktu, że pozostałe kawałki również są świetne. Genialnie wypadają utwory Raiders On The Storm, I Ain’t Superstitious . Świetne są Fortunate Son czy Smoke On The Water . Trochę rozczarowuje Back In Black z rep. AC/DC, przez to, że ten numer był robiony do spółki z NASem, raperem, który nie za bardzo pasuje do całości albumu. Generalnie, płyta ma słaby tylko jeden punkt w postaci utworu, którego nie widziałbym na trackliście – Dance The Night Away Van Halena to cover niezbyt udany, idealny przykład na przedobrzenie z latynoskim brzmieniem.

Na pochwałę zasługuje przede wszystkim Santana, który jest jak wino: im starszy tym lepszy. To co wyprawia ze swoimi gitarami przechodzi ludzkie pojęcie! Wcale nie gorsi są goście zaproszeni do współpracy przy nowym albumie. Przede wszystkim Chris Cornell, Rob Thomas, India Arie. & Yo – Yo Ma, Scott Stapp oraz Joe Cocker spisali się na medal. Szczególnie ten ostatni po mistrzowsku zaśpiewał klasyka Hendrixa.  Bardzo  cieszy forma wokalna Cockera, bo to świetnie wróży na jego nowy album, który niebawem ujrzy światło dzienne.

Utwory zagrane na Guitar Heaven aż kipią od świeżości, jaką włożył w nie Santana. Nowe brzmienie powala, nowe brzmienie dotrzymuje kroku oryginałom, a momentami można odnieść wrażenie, że twórca oryginału został daleko w lesie za Santaną. Jeżeli Meksykanin chciał się sprawdzić stając do wyzwania z legendami rocka to ten egzamin zdał celująco.  A przy okazji oddał jeden z najwspanialszych hołdów legendom rocka w historii muzyki.

Ocena: 9+/10

Opublikowano Recenzje | Otagowano , , , , , , , , , | 2 Komentarze

Najlepsze 17 minut polskiego bluesa

Komentarz chyba zbędny.

Opublikowano Warte przesłuchania | Otagowano , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

W oczekiwaniu na albumy Claptona i Santany

Little Wing Hendrixa znajdzie się w nowej interpretacji na krążku Santany. W 1975 roku Clapton i Santana zagrali ten kawałek wspólnie co przełożyło się na znakomity cover.

Solo Santany – 4:12 do 6.05

Solo Claptona – 6:07 do 7:54

„Gitarowa rozmowa” Erica i Carlosa – 8:03 do 10:07

Opublikowano Warte przesłuchania | Otagowano , , , , | 1 komentarz

Eric Clapton – Clapton. 4 single

Cztery nowe piosenki promujące album Clapton:

Zapowiada się najlepsza płyta studyjna pana Claptona!

Opublikowano Zapowiedzi | Otagowano , , , , , , | Dodaj komentarz